Etykiety

sobota, 28 grudnia 2013

I po świętach

Witajcie.
jak to mówią święta, święta i po świętach. Ja też już znudziłam się nic nierobieniem i na chwilę wróciłam do koralików.
 Bez zbędnych słów pokazuję to co udało mi się już zrobić.
Te wzory już dla mnie znane więc jedynie zmienna kolorystyka.








A te kolczyki to nowość, właśnie nauczyłam się w tej formie i uważam debiut za udany



To na razie tyle, ale z pewnością będą jeszcze nowości koralikowe, a także powroty do innych technik.
Pozdrawiam i do następnego.

wtorek, 24 grudnia 2013

"Świąteczny czas"

Kochani lada moment będziemy siadać do świątecznej kolacji i nastanie czas błogiego leniuchowania i odpoczynku. Dla Was mam cieplutkie życzenia magicznych chwil w te święta, spokoju i dużo miłości oraz radości z narodzenia Pańskiego a w Nowym 2014r, samych szczęśliwych dni i moc weny twórczej.



do zobaczenia i usłyszenia po słodkim leniuchowaniu.
Atina - Anita :)

czwartek, 14 listopada 2013

Dalej Decu

Witajcie!!!
Obiecałam dalsze prace z decu i obietnicy dotrzymuję, co nie znaczy, że w międzyczasie nie szyłam, ależ oczywiście - szyłam. Te prace jednak pokażę później.
No to zaczynamy, od chusteczników
Ten motyw chodził już za mną od dawna, ale jakoś nie mogłam go ugryźć, niby prosty nie skomplikowany a jednak. No, ale w końcu rozprawiłam się z nim i myślę, że wyszło nieźle.






No nie mogłam się powstrzymać, to będzie mój ulubiony  motyw, i niestety będę do niego wracać, tak że uzbrójcie się w cierpliwość






A to deseczki na kalendarz taki na wyrywane karteczki
Poniżej dwie ze spękaniami dwuskładnikowymi, który szalenie mi się podoba




Ten może być dla dziewczynki i mimo, że na czarnym tle, to ma onswój urok.



I jeszcze jeden dla miłośników kotków, ale nie tylko, chlapnięty co nieco.


I to na razie tyle reszta wkrótce. 
Pozdrawiam odwiedzających mój blog i witam nowych obserwatorów, pozdrawiam cieplutko, bo coraz zimniej się robi i do następnego.

niedziela, 13 października 2013

No wreszcie decu

Witajcie
Jak już pisałam w poprzednim poście decupażuję nadal, wprawdzie nie tak intensywnie ale jednak. Przedstawiam więc jedno pudełko które już ukończyłam i już pojechało do nowej właścicielki






Niestety zdjęcia nie najlepsze bo nie miałam dobrego światła i latałam w różne miejsca by uchwycić najlepiej, ale wyszło jak widać :)

I to tyle reszta się lakieruje i suszy więc pokazywanie będzie trochę później.
Pozdrawiam i do następnego.

sobota, 5 października 2013

Jednak dalej szyciowo

Witajcie
jak w tytule dalej będzie o szyciowych rzeczach, bo ( musicie mi wybaczyć) wciągło mnie na maksa. Myślę, że to za sprawą moich wnuków, które oczekują ode mnie coraz to nowych zabawek. A eko babcia woli uszyć niż kupować więc nie wdając się w zbędne teksty pokazuję co udało mi się ostatnio uszyć.

Na początek ciuchcia - mój wnuczek uwielbia pociągi zwłaszcza teki ze starą lokomotywa i to na jego życzenie powstała właśnie taka śmieszna ciuchcia


Oczywiście nie mogło zabraknąć samolotów




Lale oczywiście nie wszystkie dla wnuczki ale musiałam spróbować różnych wariacji




To Zuzia pończoszanka uwielbiam ją a napracowałam się przy niej ogromnie



No i na koniec mały upominek dla młodej pary a to już dzisiaj,o  cholerka muszę się zbierać bo ja jeszcze w "rosole"


 

Decoupażowo nadal działam ( to dla tych którzy mają już dość moich szyciowych poczynań) i będą wkrótce do pokazania.

Pozdrawiam zaglądających i ucieszę się najskromniejszym komentarzem i do nastepnego.

środa, 28 sierpnia 2013

Cd. szyciowych

Witajcie!!!
Ja tylko na chwileczkę, żeby na gorąco pokazać nowości. Niestety wciągnęło mnie na całego z tym szyciem, kolejne prototypy - dzidziusiowe




i jeszcze nowe królisie i Misio-Pysio, następna będzie Misia-Marcysia


Uciekam do następnych królisi, pozdrawiam i witam nowego obserwatora.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Odkurzanie bloga...

Witajcie moi mili po bardzo długiej przerwie.
Żeby nie zajmować zbyt długo miejsca na tłumaczenie, a jest tylko jedno - jarmarki, jarmarki, jarmarki....
przystępuję do pokazania nowości.
Poszłam ostatnio w szycie i oto moje dzieła:

Królisie, to są pierwsze a były następne, ale nie zdążyłam zrobić zdjęć



Potem były poduchy




 

Następnie wpadłam w szał sówkowy, który został mi do dzisiaj




Wreszcie hit sezonu, koniki, które znikają w tempie atomowym, i nie nadążam robić, tym bardzie,j że to wyłącznie ręczna robota.



Naszyłam też trochę lnianych woreczków zdobionych bawełnianą koronką.


Na koniec szyciowych rzeczy prototyp samolotu


A tu już produkcja masowa





Oczywiście zrobiłam chyba z milion serduszek, których nawet nie zdążyłam obfocić, bo już się rozeszły jak gorące bułeczki.

No i rozpoczął się u mnie sezon ogórkowo - paprykowy, nie wspomnę już o kompotach i sokach bo to robię na bieżąco.


Z decoupagu ostatnio nic nie robiłam, ale to się w wkrótce zmieni. 
Pozdrawiam zaglądających i do następnego razu. Po sezonie kiermaszowym mam nadzieję mieć więcej czasu na wpisy blogowe.

niedziela, 23 czerwca 2013

Wreszcie mogę pokazać...

Witajcie
Jak w tytule wreszcie mogę pokazać moje nowe okno a właściwie odnowione okno w kuchni. Oj długo na to czekałam, ale kiedy mój M zrobił parapet mogłam umyć okno i zawiesić już moje nowe zazdrostki, które zrobiła solidna firma w postaci Dorotka, której prace możecie podglądnąć na jej blogu. Same zazdrostki od momentu zamówienia Dorotka wykonała bardzo szybko, ale nie chciałam ich pokazywać na niewykończonym oknie. A teraz zdjęcia.







To zdjęcie robiłam wieczorkiem i chciałam żeby było dobrze widać tą zawieszkę z motylami, którą też już bardzo dawno zakupiłam i czekała na swoją porę i wreszcie jest. U samej góry aniołek, ale już nie pamiętam skąd go mam i też doczekał się swojego miejsca.


Na tym zdjęciu para króliczków, które dostałam od Izy ( www.szycieizabell.blogspot.com) za to, że włączyłam się do akcji zbierania nakrętek plastikowych na cel charytatywny. Było to dość dawno i już zapomniałam o tym, a tu listonosz przynosi paczuszkę, a w niej takie oto przesłodkie królisie. A stoją sobie na serwetce też zrobionej przez Dorotkę, która w prezencie zrobiła mi dwie takie serwetki.

No dobra, a teraz się chwalę. Parę dni temu miałam u siebie mojego wnuczka Kubusia i oglądałam z nim coś na kompie, a były tam m.in. koniki i  on na to Babciu kup mi takiego konika. A ja na to, a może Ci zrobię konika ( niewtajemniczonym donoszę, że jestem na fali robienia różnych zabaweczek, bardziej eksperymentuje, ale któż to wie). A wnuczek na to tak babusiu zrób mi takiego konika. I co? Kubuś poszedł spać, a ja?
 jak obiecałam tak zrobiłam. Inspirowałam się blogiem Erici z tym, że jej konik ma dwie nogi a mojego zrobiłam z czterema by mógł stać. I oto on, muszę przyznać nieskromnie, że jestem z niego bardzo dumna bo to mój pierwszy zwierzak, jakiego zrobiłam i to stojący.



I to by było na tyle, ostatnie upały dały mi nieźle w kość, chyba się starzeję, bo kiedyś tak bardzo ciepło mi nie przeszkadzało, a teraz się męczę i na dodatek łapnęłam choróbsko. 
Po tygodniowej przerwie wracam do pracy ( tej zawodowej), a tak mi się nie chce, no cóż z czegoś trzeba żyć, a wiadomo jak się żyje z rękodzieła. Nie poddaję się jednak, mam jeszcze trochę zaległych prac do pokazania, ale to innym razem. Witam nowych obserwatorów, pozdrawiam starych zaglądaczy i bardzo dziękuję choćby za najmniejszy komentarz i do następnego.





wtorek, 11 czerwca 2013

Niepoprawna

Niestety jestem niepoprawna, znowu tak długie milczenie, ale tym razem mam powód. Przez przeszło miesiąc miałam u siebie syna  z synową z dzieciaczkami - drobiniec i miałam bardzo ograniczony czas na wykonywanie  prac, ale coś tam udłubałam. Poza tym zaczął się okres kiermaszowy i mam przez to mniej wolnego czasu, którego jak każda/każdy ma na lekarstwo.
Dzisiaj dwie prace jeszcze sprzed "urwania głowy", które zrobiłam dla siebie a mianowicie od dłuższego czasu cierpiałam na chronicznie mało miejsca do powieszania kurteczek, płaszczyków itp, więc zrobiłam sobie wieszaczek do przedpokoju. Był robiony od zera, mój M przytachał kawałek deski z budowy po szałunkach ( chyba tak to się pisze) pięknie mi ją przyciął i oszlifował a potem ja zaczęłam malować lakierobejcą, potem bieliłam, ale nie białym akrylem a kością słoniową. Po wyschnięciu szlifowanie do zadowalającego mnie efektu i dopiero motyw, który zawładnął moim sercem do reszty. Na koniec przymocowałam wieszaczki i ........ta-dam





W zbliżeniu


w całej okazałości




I jeszcze jedna praca, chciałam wypróbować przeniesienie zdjęcia z plakatu na deskę metodą transferu.
A ten plakat to z reklamy występu zespołu Riffertone w którym śpiewa mój syn a gra na gitarze mój bratanek i to jego twarz postanowiłam przenieść na deseczkę.
Deskę pobieliłam, nałożyłam grubą warstwę kleju i prawą stroną przykleiłam do deski. Na drugi dzień namoczyłam motyw i delikatnie ścierałam warstwę papieru aż doszłam do motywu, który się pięknie zachował na desce.



Oczywiście na końcu trochę postarzyłam i gotowe. Zdjęcie na deseczce poszło w prezencie do bratanka. Następne będzie dla syna.

I na koniec trochę prywaty, zostawiam Was z muzyką zespołu Riffertone i do następnego.