Witajcie.
Dziś dalsza część zaległości. W poprzednich postach wspomniałam, że byłam mocno zapracowana, a to za sprawą kiermaszu na które dostałam zaproszenie do Mikołowa do Śląskiego Ogrodu Botanicznego. Miejsce przepiękne i urokliwe, dla mnie jako "indianistki" wymarzone by spędzić piękną niedzielę, a było to 15 lipca. Zaprosilam na ten kiermasz moją psiapsiółkę Anię i razem skoro świt pojechałyśmy obładowane towarem na kiermasz. Pogoda dopisała i ludziska też, a teraz trochę zdjęć z wizerunkiem naszego stoiska.
To ma skromna osoba a w tyle siedzi córka Ani - Kinga
To część stołu z pracami Ani, prawda, że piękne. Ani świetnie wychodzą spękania jednoskładnikowe.
A to część stołu z moimi pracami, niektóre znacie, a niektóre to nowości
A to moja psiapióła Ania i jej córka.
Nasze stoisko prezentowało się okazale, a wydawało by się, że tak niewiele rzeczy mamy, a jednak. Muszę sie przyznać, że ostro pracowałyśmy, aby nasze stoisko było atrakcyjne i myślę, że udało nam się. Była z nami też córcia Ani, która dzielnie nam pomagała. Muszę też pochwalić Anię za dryg dekoracyjny i świetne zorganizowanie. W ogóle świetnie mi się z nią współpracowało i już mogę napisać, że to nie ostatni nasz wspólny kiermasz. Wiem, że Ania też napisała o kiermaszu na swoim blogu i zachęcam do podglądnięcia u niej zdjęć( robiła z zaskoczenia).
Pokaże teraz te nowości w zbliżeniu.
Na pokazanie jeszcze czekają wazoniki ale jeszcze nie obfocone, ale to następnym razem.
Teraz znowu robię coś nowego, ale tym chwalić się będę jak skończę.
Pozdrawiam wszystkich i życzę wszystkim udanego weekendu.
Dziękuję za miłe komentarze i zapraszam do oglądania.