Etykiety

niedziela, 23 grudnia 2012

Magia świąt

Witajcie.
Oj długo mnie tutaj nie było, oj długo. Właściwie sama nie wiem od czego zacząć. Nie próżnowałam, bo przygotowywałam się do kiermaszów świątecznych,  musiałam też wywiązać się ze zobowiązań. Niestety nie zdążyłam z wszystkimi bo choroba mi przeszkodziła. Robiłam zamówienia tak szybko, że niektórym pracom nie zdążyłam zrobić zdjęć. Ale o pracach będzie kiedy indziej bo cały ten czas już zdominowały święta, które u mnie raczej dość nietypowo bo chorobowo. Na nic nie mam sił ani ochoty. Podglądam wasze blogi i podziwiam wasze przygotowania, jak daleko już jesteście, a ja w powijakach. Niestety w tym roku będzie u mnie bardzo skromnie. Wykorzystując dzisiejsze lepsze samopoczucie zrobiłam stroik na stół wigilijny, wieniec na drzwi 
( bardzo spóźniony) i parę małych stroików do innych pomieszczeń mojego domu. Na pokazanie nadają się jedynie te wymienione, a więc:



stroik na stół



Stroik na drzwi


Parę zbliżeń






No i choinka  w tym roku trochę eco bo z serduszkami zrobionymi notabene na kiermasz, ale nie znalazły uznania wśród kupujących więc zawisły na mojej choince i dobrze bo mnie się one bardzo podobają.


Ach zapomniała bym, na choince są też słomiane ozdoby, które dostałam na urodziny od mojej psiapsióły Ani.










No i na koniec klikając na zdjęcie poniżej odczytacie życzenia świąteczne, które przygotowałam  dla Was, moi kochani podglądacze i stali bywalcy.

Buziaki ::):):):)





piątek, 16 listopada 2012

Warsztaty i butelkowo

Witajcie

Zaraz na początku chcę ogłosić moje i koleżanki Ani warsztaty, które odbędą się... a no poczytajcie sobie



Zapraszam chętnych  do zgłaszania się bo czasu zostało już niewiele. Na bocznym pasku macie też informację ale zdaje się że jest problem z widocznością zdjęcia, ale wklejam link który przekieruje bezpośrednio do ogłoszenia i możliwości zarejestrowania się Tutaj


To tyle ogłoszenia z zaproszeniem, a teraz troszkę się pochwalę tym co zrobiłam. Wzięło mnie na butelki, ale też na świeczniki.

Ta butelka najbardziej mi się podoba z tych co zrobiłam, choć to jest wyłącznie subiektywne wrażenie bo być może że komuś innemu spodoba się inna, ale ta do mnie jakoś przemawia. Motyw nie jest z serwetki tylko z internetu i robiłam transfer, do tego serwetka ryżowa i domalowywane tło. Jeszcze muszę położyć z parę warstw lakieru, ale to później, bo chciałam już wam pokazać jak wyszła, podobnie z resztą z pozostałymi butelkami.










Ta butelka to już klasyka, motyw - serwetka ryżowa, która bardzo mi się podoba, i spękania dwuskładnikowe, wypełnione złotą porporiną no i lakier z rozpuszczalnikiem





No i ostatnia jeśli chodzi o butelki, maleńka buteleczka w moje ulubione zwierzaki, z motywem róż (coś ostatnio mnie bierze na róże) a do tego pasta strukturalna pociapana pastą postarzającą w kolorze brązu.





Ten świecznik powstał jako komplet z butelką choć niekoniecznie, z tym, że tutaj na dwóch bokach położyłam pastę strukturalną na uprzednio położonym preparacie do spękań, a dwie pozostałe ścianki pozostały  "nie ruszone", tylko z naklejonym motywem.





A tu się dzieje....
W ramach ćwiczeń z efektem marmurku, dwie ścianki tego świecznika ozdobiłam na marmurek, a dwie ze spękaniami jednoskładnikowymi z tym, że nakładałam drugą farbę gąbeczką i dlatego wyszły takie delikatne. Na marmurku dodatkowo jest motyw.










I to wszystko na dziś. Wybaczcie za ilość zdjęć , ale nie mogłam się zdecydować które lepsze więc zamieściłam ich ciut więcej.
Dla odmiany teraz trochę szyję więc wkrótce pokażę co naszyłam.

Dziękuję za miłe komentarze i że do mnie zaglądacie. Pozdrawiam cieplutko i do następnego.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Wianki

Witajcie moi kochani.
Przede wszystkim bardzo dziękuję wszystkim za ciepłe słowa pod postem "Zosia" oraz za gratulacje. Jesteście bardzo miłe i życzliwe co do mojego wyglądu. Przyznam, że matka natura trochę zakpiła ze mnie, że na tą babcie nie wyglądam, ale nie gniewam się na nią za to:), wręcz przeciwnie chwalę sobie, a czasem przysparza mi to zabawnych sytuacji.

Słowo się rzekło pokazuję co jeszcze "zmalowałam" w ostatnim czasie. Tytuł posta wskazuje, że będą to wianki a jakże nie jeden bo już wspominałam, że jak robię to hurtem i pokażę Wam jak je tworzyłam.
Gdzieś na necie podpatrzyłam, że podstawę można zrobić z gazet, a ponieważ gazet ci u mnie dostatek więc zabrałam się za kręcenie.



Kiedy skręciłam podstawę i związałam, następnie wyciętymi paskami gazety objechałam mój wianek dookoła, by nadać grubości, a potem objechałam go sznurkiem, jak widać na zdjęciu.






 Na gotową podstawę klejem na gorąco naklejałam co się dało, ale głównie dary jesieni, bo jeszcze ta "pani" u nas jest.




I oto on gotowy wianek, który będzie witał gości zaglądających do mojego domu.



W miejscu przeznaczenia.

Drugi bliźniaczo podobny do pierwszego zrobiłam zrobiłam dla mojej koleżanki z pracy, która często mnie czymś obdarowuje i to w rewanżu zrobiłam dla niej.



Muszę Wam powiedzieć, że była zaskoczona i bardzo się ucieszyła na jego widok, znaczy się wianka, co sprawiło mi ogromną radość, lubię widzieć ten błysk oka i uśmiech zadowolenia osoby z darowanej rzeczy.

No a trzeci wianek powstał z myślą o łazience. Od lutego czekały muszelki i inne znaleziska z pobytu nad morzem żeby je zagospodarować i własnie nastąpił ten moment.



Ja pierdziu!!!, jak ja nie cierpię takiej pogody, że nie można zrobić porządnego zdjęcia. Moja łazienka jest w pięknym odcieniu niebieskiego, a tu wyszło jakiej szare cudactwo. No cóż musicie mi wierzyć na słowo, za to wianek bardzo przypadł mi do gustu i jestem zadowolona i dumna z siebie, bo osiągnęłam zaplanowany efekt.

Ale to nie koniec. Postanowiłam poćwiczyć też efekt marmuru w decu i pokażę pracę, która w pewnym stopniu mi wyszła, jedynie z żyłek nie jestem do końca zadowolona, ale jeszcze poćwiczę.





A na koniec pokażę jeszcze posłanko dla zwierzaka, które zrobiłam ze starego swetra, nie jest to mój pomysł koleżanka na fejsie zamieściła zdjęcie takiego posłanka i musiałam go wypróbować. Robi się go bardzo szybko i gratuluje komuś pomysłu bo jest bardzo fajny. To posłanko zaadoptował mój kot Puma (czarny) no i teraz muszę zrobić jeszcze jedno bo Puma nie chce się podzielić z Rudzielcem.



Te włosięta na nim świadczą, że jest już zamieszkały i używany.

Ależ się rozpisałam, na dzisiaj to już koniec. Pozdrawiam wszystkich cieplutko, jeszcze raz dziękuję za miłe komentarze i do następnego.

niedziela, 4 listopada 2012

Zosia

Witajcie.
Trochę mnie nie było,ale miałam bardzo ważny powód. Byłam bardzo zajęta a to za sprawą...



Tej ślicznej kruszynki - Zosi, mojej wnuczki. Jestem przeszczęśliwa, ponieważ w mojej rodzinie rodziły się same chłopaki, ja mam dwóch synów, a mój brat 3 synów, ani jednej dziewuszki, ale jest, wreszcie jest dziewczynka.



No a tu moje wnuki w komplecie, Jakub i Zosia.

Ale nie myślcie, że nic nie robiłam, właściwie to sama nie wiem kiedy znalazłam czas na tworzenie i parę rzeczy powstało, a dziś pokażę tylko notesiki, bo już padam na nos. Następnym razem pokażę resztę.

Już od dawna nosiłam się z zamiarem uporządkowania moich wypróbowanych przepisów kulinarnych no i wreszcie nastąpił ten moment, że  sobie zrobiłam mój własny, prywatny przepiśnik.




Kolory trochę wyszły przekłamane, bo w realu to piękny kolor zielony, a tu wyszedł nijaki,  nie wiem czemu, może zbyt jasne tło?







A ponieważ rzadko robię coś tylko pojedynczo to idąc za ciosem zrobiłam jeszcze jeden.









Wrrrr, no normalnie nie mogę patrzeć na te zdjęcia, musicie mi to wybaczyć, postaram się następnym razem o lepsze ujęcia.
Na dzisiaj to wszystko , wkrótce pokażę resztę moich prac, wspomnę tylko że wreszcie zagospodarowałam moje morskie skarby z lutowego pobytu ( jeszcze trochę i minie rok) nad morzem.
Pozdrawiam zaglądających i tych, którzy zostawiają ślad swojej bytności u mnie, bardzo za to dziękuję i do następnego.

niedziela, 28 października 2012

Powymiankowa relacja

Witajcie dziś zimowo.
To straszne, dzisiejszy dzień przywitał mnie zimowym krajobrazem. Nie cierpię zimy, zawsze jest mi zimno, muszę dużo ubierać ciuchów, czuję się taka napakowana ubraniami, i w ogóle fuj!!!!!!!!!!

Ale do rzeczy dziś spóźniona relacja z wymianki zorganizowanej u Diany pt. "Babie lato" Moją parą była Kasia, ale najpierw pokażę to co ja wysłałam do Kasi.






Brakuje jeszcze jednego zdjęcia ze słodkościami i nie wiem jak to się stało że zdjęcie nie zrobiłam

A teraz to co dostałam od Kasi.







A teraz już zmykam bo mam masę rzeczy pozaczynanych, niektóre muszę obfocić i strasznie zapracowana jestem. Pozdrawiam cieplutko bo ta aura zimowa nie napawa optymizmem i do następnego.

wtorek, 23 października 2012

Akcja kupujmy nasze rękodzieło

Witajcie dziś króciutko. 


Akcja "Kupujmy nasze rękodzieło" ma na celu przypomnieć wszystkim, żebyśmy pamiętali o rodzimych wytwórcach, wspierali nasz krajowy rynek i kupowali przedmioty od naszych polskich rękodzielników - czyli przedmioty oryginalne, wartościowe, artystyczne, wykonywane często w pojedynczych egzemplarzach.
Pamiętajmy o artystach, twórcach, którzy poświęcili wiele czasu na to, żeby poznać daną technikę, na
uczyć się jej, poświęcają czas, żeby stworzyć coś niepowtarzalnego, nietuzinkowego, pięknego i DOKŁADNIE WYKONANEGO, nie okupionego pracą małych rączek...
Basta chińszczyźnie - kupujmy nasze rękodzieło!
Chcemy Was zarazić tą akcja, prosić, żeby ten, kto chce, kto się z tym zgadza, podał dalej. Możecie, a wręcz prosimy Was o kopiowanie tego obrazka i tekstu powyżej i wklejania na swoich blogach.




Pozdrawiam a ten pochmurny dzień.

sobota, 20 października 2012

Pudełka, pudełka i pudełka

Witajcie w ten piękny słoneczny dzień.
Właściwie to nie wiem co ja jeszcze robię w domu i przed komputerem, ale postanowiłam pokazać Wam moje nowe dzieła a mianowicie pudełka, których trochę powstało. Bez zbędnych słów zaczynamy.

Pierwsze jeszcze w tonacjach jesiennych.









Następne całkiem z innej parafii bo chustecznik   lawendowy






A ten motyw mnie po prostu już dawno nęcił miałam nawet zamiar położyć spękania dwuskładnikowe ale zrezygnowałam, uznałam że bez spękań jest taki niewinny biały w niebieskościach





No a teraz uznacie pewnie, że jestem porąbana bo zagościł motyw zimowy a raczej świąteczno-zimowy. No cóż na innych blogach już się niektórzy przygotowują do świątecznych ozdób i tworów więc i ja zaczęłam nieco wcześniej i oto efekt.







No i na koniec duże pudełko na skarby zimowe?????????????????? albo prezenty świąteczne.







No a na koniec muszę Wam pochwalić się, że wczoraj późnym popołudniem wzięło mnie na zrobienie ciasta i to nie jakiegoś zwykłego ale z dynią. Pierwszy raz w ogóle robiłam coś z dyni i wiecie co zakochałam się w kolorze dyni, taki piękny pomarańczowy wpadający do musztardowego, żółtego no coś pięknego. A przepis na to ciasto znalazłam Tutaj - "Zapach wspomnień" swoją drogą świetny blog, z którego dużo podpatruje i nie tylko przepisy. Gdybyście jednak nie znalazły to przepis podaję dla leniwych hihi.

Ciasto dyniowe (lub marchewkowe)
Składniki:
4 jajka
1,5 szklanki cukru
3 szklanki mąki pszennej
2 szklanki startej surowej dyni - dynię trochę odsączyć (bądź marchewki)
1 szklanka oleju
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1-2 łyżeczki cynamonu (ja dodaję jeszcze 1 łyżeczkę przyprawy do piernika)
opcjonalnie: garść rodzynek, orzechów.
Wykonanie:
2 jajka całe i 2 żółtka utrzeć z cukrem stopniowo dodając olej i mąkę wymieszaną z sodą, proszkiem i przyprawami (ja wszystko mieszam mikserem do momentu dodania 3 szklanki mąki, później już mieszam ręcznie bo ciasto jest bardzo gęste i mikser nie daje rady:( Do masy dodajemy na sam koniec stratą dynię lub marchewkę i bakalie. 
Ciasto wylewamy do formy prostokątnej i pieczemy ok. godziny w temp. 180 stopni.

Z tym ciastem była też śmieszna historia bo w przepisie jest napisane że później trzeba wyrabiać ciasto ręcznie bo mikser nie daje rady więc ja od początku wyrabiałam drewnianą warzeszką, ale później po dodaniu mąki nawet ona nie dała rady i musiałam zakasać rękaw i moja osobistą dłonią wyrabiałam ciasto i było dość ciężko. Usapałam się przy tym a nie należę do herkulesów więc trochę wysiłku mnie to kosztowało. Bałam się też że zbyt krótko wyrabiałam ciasto, ale efekt przerósł moje oczekiwania. Jeszcze ciepłe musiałam skosztować i jest zaj....oj, przepraszam zarąbiste.

A oto moje ciasto.






No i tym smacznym akcentem na dzisiaj wystarczy, wychodzę z domu bo las mnie wzywa i przepiękne słoneczko a moja psina już też zachodzi do mnie i merda ogonem, z niemym tekstem w oczach "no skończysz wreszcie!!!!!!!!!, tyle patyków na mnie czeka a ty ciągle pstrykasz po tych klawiszach"

Przemiłej, słonecznej i pełnego wrażeń weekendu życzę dla Was i zmykam papa i do następnego.